W wielu polskich pasiekach ta wiosna jest niezwykle dramatyczna. Co jest przyczyną tak złego stanu zdrowotnego pszczół? Według pszczelarzy – to nadmierne i nieprecyzyjne stosowanie środków ochrony roślin przez rolników. „To się bierze przede wszystkim ze stosowania środków ochrony roślin, ale to problem nie wziął się dziś, nie wziął się wczoraj, będzie cały czas aktualny, dopóki będzie istniała chemiczna ochrona roślin. Jest to bezpośrednio związane z tym, że pszczoła również korzysta z roślin, korzysta z nektaru i pyłku. Nawet gdy będzie precyzyjna ochrona roślin, będą te opryski zminimalizowane, zawsze będzie ryzyko zatrucia pokarmowego tymi substancjami, które znajdują się wewnątrz rośliny” - nie pozostawia złudzeń prof. Tadeusz Banaszkiewicz z Katedry Ogrodnictwa UWM.
Co gorsza – wiadomo już, że to, co jest groźne dla pszczół, jest niebezpieczne również dla ludzi. „Chociaż współcześnie nie wyobrażamy sobie produkcji rolniczej w takiej ilości i jakości, jaką dzisiaj mamy do dyspozycji, to jednak pozostałości tych środków ochrony roślin są fatalne w skutkach przede wszystkim w żywności” - podkreśla Jerzy Bancewicz z Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Pocieszające jest jedynie to, że odsetek pasiek, w których dochodzi do zatruć, na przestrzeni lat wydaje się spadać. „To jest na pewno problem, ale nie taki, jak jeszcze w latach 70. i 80., gdy dochodziło do wytrucia 70-80 procent pasiek. Dzisiaj, szacunkowo, jeśli chodzi o wytrucia, to ze zgłoszeń wynika, że dotyczy to 1 procenta pasiek” - zauważa prof. Jerzy Wilde z Katedry Pszczelnictwa UWM.
Co nie zmienia faktu, że problem polega przede wszystkim na braku porozumienia między pszczelarzami a rolnikami. Nie byłoby go, gdyby ci drudzy stosowali środki chemiczne zgodnie ze sztuką.